Sen jest powiązany z naszym nastrojem, naszym wyglądem, naszym napędem do działania. Chyba wszyscy wiemy jak wyglądamy po nieprzespanej nocce, jak zaburzona jest nasza zdolność do koncentracji, jak kiepski bywa wtedy nastrój. Jako matka, która przez około 4 lata nie przespała żadnej całej nocy „ciągiem”, myślę, że mogę o nim spokojnie pisać. Jego niedobór jest mi doskonale znany. Potrafi być wykańczający nie tylko dla osoby niewyspanej. Może być wykańczający dla całej rodziny.
Mało się mówi o śnie rodziców. Pozostaje on pewnym tabu, no bo przecież na pierwszy plan wysuwa się błogi sen latorośli. No bo przecież rodzicielstwo „już takie jest”. No bo przecież to jasne, że przy dzieciach człowiek się nie wyśpi.
Przez pewien czas myślałam, że organizm może świetnie przystosować się do niedoboru snu. Że może idealnie funkcjonować pomimo deficytów godzin spędzonych w objęciach Morfeusza. Uważałam, że mała ilość kiepskiej jakości snu nie wpływa już w żaden sposób na moje życie, że się do tego przyzwyczaiłam. Jednak takie myślenie może być bardzo złudne. Bardzo. Bo pal licho wygląd. Pal licho zdolność koncentracji. Najgorsze jest chyba to, że sen ma ogromny wpływ na nasze PODEJŚCIE DO ŻYCIA. Na nasz sposób postrzegania rzeczywistości. I tak jak cienie pod oczami można zatuszować, tak nie da się przyćmić negatywnego podejścia naszego mózgu do rzeczywistości, która nas otacza.
W bardzo ciekawym badaniu, naukowcy pokazali, że niedobór snu powodować może zmiany w naszej pamięci. Im mniej czasu spędzamy śpiąc, tym bardziej skupiamy się na negatywnych wydarzeniach. Mała ilość snu powoduje, że nasz mózg lepiej zapamiętuje nieprzyjemne detale z naszego życia. Zamiast tych pozytywnych. Badacze pokazali, że niezależnie od pory dnia czy stresu na jaki jesteśmy narażeni, ludzie, którzy mniej śpią skupiają się bardziej na tym, co nieprzyjemne. Dodatkowo mają oni zmniejszoną zdolność koncentracji na rzeczach, które nie niosą ze sobą żadnych emocji. Czyli – całkiem naturalne jest, że permanentnie niewyspana matka nie jest w stanie skupić się na lekko nudnawej zabawie z dzieckiem, a w dodatku widzi na swojej drodze same problemy, kłody pod nogi i inne złowieszcze działania wszystkich wokoło.
Naukowcy wciąż zastanawiają się, jak sen wpływa na wyższe zdolności poznawcze naszego mózgu. W środku dyskusji pojawia się pytanie, czy niedobór snu wpływa w takim samym stopniu na wszystkie wyższe funkcje naszego mózgu takie jak koncentracja, pamięć czy funkcje decyzyjne, czy może są aspekty, które „cierpią” na braku snu znacznie bardziej. I tak jak podejmowanie decyzji czy planowanie nie wydaje się być bardzo zaburzone przez deficyt snu, tak bardziej kreatywne i innowacyjne aspekty naszych zdolności poznawczych mogą dostać w kość i to poważnie. Dane zebrane podczas neuroobrazowania sugerują, że kora przedczołowa może być regionem najbardziej narażonym na deficyt snu. I, co najbardziej ciekawe, podkreślana jest rola emocji – badacze sugerują, że niedobór snu najbardziej dotyka te funkcje naszego mózgu, które bazują na danych o zabarwieniu emocjonalnym.
Jeszcze ogrom wiedzy przed nami, wiele niuansów do wyjaśnienia, wiele pytań do zadania, lecz to, że sen dobrej jakości jest nam niezbędny – to niezaprzeczalny fakt. Jako rodzice często zapominamy o tym, by dbać o własny sen. A troska o własny sen to troska o dobro całej rodziny. Nie powiem Wam jak to zrobić – sama pracuję nad różnymi strategiami, ale wiem, że sen naprawdę potrafi działać cuda.
Dorosły człowiek potrzebuje 7-9 godzin snu. Wiem, że dla rodzica brzmi to jak dobry żart, lecz w rzeczywistości żartem to nie jest. Warto przeanalizować realne możliwości polepszenia długości i jakości swojego snu. Wiem z własnego doświadczenia, że moment, w którym przespałam całą noc po dobrych kilku latach deficytu snu, był momentem od którego zaczęła się u mnie dobra zmiana. I to nie tylko fizyczna, lecz właśnie bardziej ta w głowie.
Niektórzy zdenerwują się pewnie na ten wpis, stwierdzając, że przecież nie da się nic zrobić, dzieci już tak mają, że budzą się i już. I tak, to jest do pewnego stopnia prawda – dla dzieci nocne pobudki są jak najbardziej naturalne i to etap, który mija. Nie namawiam więc do jakiejkolwiek formy treningu snu czy nauki samodzielnego zasypiania, których jestem ogromnym wrogiem. Jednak namawiam do tego, by w momencie, gdy czujemy, że dotarliśmy już do kresu wytrzymałości – ZMIENIĆ COŚ. Nie powiem Wam co. Dla każdej rodziny zmiana może oznaczać coś innego.
Warto pamiętać, że negatywne podejście do życia może nie być wynikiem tego, że coś źle się w tym naszym życiu dzieje. To może być wynik TYLKO lub AŻ niedoboru snu…
10 listopada 2016 o 15:38
Zgadzam się Ja nie śpię dobrze od roku i jestem poddenerwowana Poirytowana i Wyczerpana Pora coś zmienić tylko co …
11 listopada 2016 o 09:52
Mysle ze warto wykorzystac czas „twardego snu” dzieci. Ten poczatkowy czas kiedy od razu zasna. I zdrzemnac sie na kilka godzin z nimi. U nas na przyklad jest to 19-21 – gdzie mozna uciac sobie wieczorna drzemke. Pot
11 listopada 2016 o 09:55
(…) dokonczenie …
Potem wstajemy i dzialamy. To co mamy najpilniejszego do zrobienia przy spiacych dzieciach. I po zrobieniu tego i owego kladziemy sie juz na prawdziwe spanie. Mozna co jakis czas sobie taka drzemke regeneracyjna uciac. Bez zadnych wyrzutow sumienia. Dla siebie i lepszego samopoczucia. U nas sie to sprawdza. Ale to zalezy o ktorej pociechy sie klada. My mamy taki komfort ze o 19 juz spia. Wstaja bardzo wczesnie ale wieczory mamy dlugie. Wiec to zalezy glownie i tak od dzieci ;);)
11 listopada 2016 o 21:14
Podczas, gdy dziesięciomiesięczny Synus budzi się po cztery-pięć razy na pierś, trudno mówić o zapadnięciu w porządny sen, ale dobrze chociaż, że – przynajmniej na razie – są to tylko chwilowe przebudzenia, bez chęci do zabawy. Wszystkie wolne poranki to walka o to, kto wstaje pierwszy i zmienia pieluchę dziecku, które obudziło się już w doskonałym nastroju ;). Natomiast jakiś czas temu przestałam się przejmować i jak syn śpi w ciągu dnia, kładę się czasem razem z nim. I w głębokim poważaniu mam obiad i bajzel w kuchni, świat się nikomu nie zawali, jak zjemy o 17.00 zamiast o 15.00, a gary poleżą do następnego dnia. Choć domyślam się, że przy więcej niż jednym dziecku może być dużo trudnej.
17 listopada 2016 o 21:56
4 lata bez przespanej nocy, OMG, lekarz takie rzeczy… Tak się nie da.
18 listopada 2016 o 09:31
Właśnie piszę o tym, że to niekorzystne, więc nie rozumiem uwagi.
19 listopada 2016 o 23:20
Ok, zgadzam się, ale pisze Pani, oduczanie dzieci od budzenia w nocy też jest złe, ale jak nie oduczymy to będziemy niewyspani.
19 listopada 2016 o 23:21
Budzenie się dziecka i wyspanie rodzica nie idą w parze. Coś trzeba wyeliminować, inaczej można zwariować.
21 listopada 2016 o 01:00
Mam takie pytanie. Czy u wszystkich, którzy korzystają z komórki i wchodzą na bloga, bez przerwy wyskakuje okno polubienia bloga na fb ? Chciałabym poczytać więcej tych artykułów, ale co jakiś czas wyskakuje mi te okienko. A nie mam fb i nie ma co polubić czy jest jakaś możliwość aby to poprawić?
22 listopada 2016 o 00:04
POprawię! To błąd na stronie, dzięki za zauważenie!
20 grudnia 2016 o 10:47
Post na czasie, od trzech dni jestem placzliwa niczym w ciazy, doszlam juz chyba do granic wytrzymalosci. Syn ma 20 miesiecy i budzi sie co godzine mimo ze spi z nami, nie wiem juz robic.
20 grudnia 2016 o 14:41
Tak sobie myśle i myśle ze chyba jestem szczęśliwa bo nie widzę w codzienności mimo iż jest czasem ciężka zbyt dużo negatywoow mimo rodzicielstwa 2,5 roku, pracy na pełen etat i fasolki w brzuszku…. a to dlatego ze śpię z dzieckiem i nie widzę w tym nic dziwnego całe życie nie będę z nią spac, co do męża on sam czasami mnie prosi ze będzie lepiej jako płozie sie z pierworodna to i on sie wyśpi. Morał taki ze wszyscy są szczęśliwi, wyspani i maja ochotę do życia. A zasadę nie spac z dzieckiem bo to i tamto można sobie w nos włożyć- nie mam parcia na to żeby dziecko me spało samo. A i jeszcze z mężem tez sie zdążę/ zdążymy wyspać.